|
2006-05-10
Cenne odkrycie komplikuje życie
Na placu budowy nowego gmachu Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej przy
placu Berka Joselewicza natrafiono na cmentarz z XII lub XIII w., dobrze
zachowane szkielety zarówno mężczyzn, jak i kobiet i dzieci.
- Tego znaleziska nikt się nie spodziewał. Na pochówki natrafiono w
miejscu, które powinno wykluczać ich obecność. Można się było najwyżej
spodziewać pozostałości po budynkach z XVII-XX w., ale nie cmentarza -
mówi kierujący nadzorem archeologicznym Łukasz Rejniewicz, archeolog z
Lublina.
Tajemnice cmentarza
Rejniewicz opowiada, że nie dość, że cmentarz jest dziwnie zlokalizowany
- bo poza murami miasta - to przy szkieletach nie znaleziono żadnych
atrybutów wyznaniowych, a także elementów stroju, poza dwoma sprzączkami
i jednym malutkim paciorkiem. Archeolodzy jednak uważają, że w tym
miejscu chowano nie innowierców czy tzw. niechrzczeńców, ale
chrześcijan. Czy ich przypuszczenia są prawdziwe, dowiemy się
prawdopodobnie jesienią po przeprowadzeniu analiz antropologicznych.
Zostaną one zrobione dopiero po odkryciu wszystkich pochówków.
Archeolodzy zlokalizowali ich 41. Na razie wydobyto 14 szkieletów, 12
jest w trakcie odkrywania. Naukowcy znaleźli także ceramikę, pozostałość
po pracowniach kaflarskich. Choć nie wykluczają, że pod odkrytymi kośćmi
znajdują się kolejne, to spodziewają się raczej, że znajdą ślady
wcześniejszego osadnictwa. Będą badać ziemię aż do jej warstw
naturalnych znajdujących się pod cmentarzem.
Opóźnienia działają na niekorzyść
Rejniewicz ma nadzieję, że uporają się z pracami do końca maja. Zresztą
sześciu archeologów pracujących na terenie budowy ma dodatkowe wsparcie.
- Aby przyspieszyć prace, skierowaliśmy do nich naszych trzech kolegów
archeologów - mówi Tadeusz Burzyński, zastępca dyrektora Muzeum
Narodowego Ziemi Przemyskiej. Bo opóźnienia działają na niekorzyść
muzeum. Ponieważ budowa nowej siedziby, której koszty mają wynieść ok.
28 mln zł, jest w jednej czwartej finansowana przez urząd marszałkowski,
a reszta tej sumy pochodzi ze środków unijnych, obowiązuje harmonogram
realizacji prac i data ich zakończenia. - Jeśli zaszłyby uzasadnione
powody opóźnienia końca prac, muzeum musiałoby podpisać aneks do umowy z
panią wojewodą. Jednak graniczną datą realizacji wszystkich inwestycji z
tego programu unijnego, także tej w Przemyślu, jest połowa roku 2008 -
wyjaśnia Aleksandra Zioło, rzecznik marszałka.
Każdy miesiąc przesunięcia terminu przeprowadzki muzeum wiąże się też z
dodatkowymi kosztami. Ponieważ zajmuje ono obecnie budynek przy placu
Czackiego, którego właścicielem jest od ponad roku kuria
greckokatolicka, za wynajem budynku trzeba niemało płacić.
- Trudno przewidzieć, co się kryje pod 1000-letnim miastem. Te badania
archeologiczne muszą zostać przeprowadzone - stwierdza Burzyński.
Źródło: Gazeta Wyborcza
powrót... |